Recenzja - Northern Lights
- Zombie Boy
- Posty: 19
- Rejestracja: 07 paź 2016, 20:05
Recenzja - Northern Lights
Jedna z najbardziej legendarnych odmian tej rośliny, Northern Lights, po raz pierwszy trafiła na scenę pod koniec 1970 roku i na początku lat 80 – tych. Wiele fenotypów NL zyskało własną sławę, jak na przykład NL#5 czy #2. Uwaga należy się plantatorowi znanemu jako „The Indian”, który mieszkał na wyspie między stanami Waszyngton i Oregon.
NL uważane jest za czystą indica, ale w zależności od hodowcy, można doświadczyć stymulującego przypływu kreatywności, co może przełożyć się na dosyć produktywne popołudnie. Według Leafly, Northern Lights jest potomkiem afgańskich odmian. W każdym razie, na pewno będziesz w stanie rozpoznać słodko – pikantny aromat.
• Estetyka:
Moje pąki były ze szczególnie świeżej i pachnącej partii: nie były zbyt słodkie czy owocowe, ale bardzie ziołowe. Pachniały i smakowały sosnowo, ostro z nutą bazylii. Pąki wyglądają bardziej jak sativa, były dłuższe i bardziej rozłożone, każdy płatek wyróżniał się na trzpieniu. Zroszone trichomy pokrywały zaokrąglone liście, a kilka pomarańczowych włosków wyrastało na szczycie. Wiele przykładów Northern Lights posiada ciemną i fioletową barwę liści, ale moja partia miała jasną i zieloną kolorystykę.
• Efekty:
Po spróbowaniu tego psychoaktywnego szczepu z pewnością zobaczysz kilka „gwiazdek”. Po zapaleniu czułem się coraz bardziej rozmarzony i rozproszony, już po około dziesięciu minutach. Nie zauważyłem zbyt wielu efektów fizycznych, ale wiem, że wiele osób liczy na dobry relaks i spaniu do samego rana. Moje doświadczenie było funkcjonalne, ale mało skoncentrowane.